Hu hu ha, nasza zima zła
Zimy dawniej, zaczynały się 1 listopada. Z przepastnych szaf wyciągano lekko zatęchłe kożuchy i futra i dawajże na groby. Pamiętam trzaskający mróz i przenikliwe zimno dopadające nogi, bo kozaki były – jabkby to ująć – nie dostosowane do realiów. O termicznych membranach nikt nie słyszał. Zakładało się przaśne skarpety, dziergane przez babcie na drutach, które […]
