wojna 1939 vs wojna 2022

Pewnie nie tylko ja widzę i analogie i różnice. Wybuch drugiej wojny światowej poprzedziło upalne lato, więc dla tamtego pokolenia życie toczyło się prawie normalnie. Z mnogością imprez, jak chociażby tych odbywających się na nowo otwartym Torze Wyścigów konnych na Służewcu w Warszawie, na nadbałtyckiej plaży, w Zakopanem. Ta sielanka, wypełniła ostatnie dni pokoju. Niewątpliwie zdawano sobie sprawę z powagi sytuacji, bo Hitler od miesięcy dążył do konfrontacji. Ale…

Wojna była prawdopodobna, lecz wydawała się odległa i odrealniona.

Czyż dziś nie traktujemy tego podobnie?

Może próbujemy się łudzić, iż groźba (realna, realnie) dotyczy Ukrainy, nie Polski? A przynajmniej, nie na razie, jeszcze nie teraz. Taka sobie cisza przed burzą

Wyszłam wczoraj na wieczorny spacer z psem. Świat był pogrążony w ciszy i skąpany w rdzawej poświacie. Ucichł niszczycielski wiatr, który zaledwie dwa dni wcześniej powyrywał wiele drzew w okolicy. Skutki usunięto, pozostały tylko nagie, poodcinane pnie. Lub wybrzuszona ziemia, wyciągająca ze swych trzewi zdziwione nagłą pobudką glizdy i rozcapierzone, poczerniałe korzenie. Odrealniony przestwór nocy pochłaniał mnie – swą jedyną ofiarę. Ludzi nie mijałam. Tak jakby ich nagle zabrakło. Wymazano. I nigdy nie mieli powrócić. Nie ma nikogo i nic się nie dzieje. Jest tylko to czekanie. Wykonujemy mechanicznie wyuczone czynności. Te w pracy i te w domu. Wychodzimy w trybie zombi na psie spacery nie mogąc zaczerpnąć ukojenia.

Napięcie i świadomość nieuchronnej rosyjskiej agresji na Ukrainę wzrasta – kiedy poruszyłam ten temat w mojej pracy na przełomie października i listopada ubiegłego roku, patrzono na mnie dziwnie. Blackout? O czym ty kobieto mówisz? Brak gazu? A jak się to ma do prądu?


Wysłałam mailem kilka porad jak się na blackout przygotować. Albo raczej na długie godziny blackoutów… Zdziwienie (wariatka?)…

Blackout to awarie sieci energetycznych, w efekcie czego dochodzi do wyłączenia prądu na dużych lub mniejszych obszarach. Znamy je, gdyż nawiedzają nas ostatnimi laty niżowe huragany, a starzejące sie bloki energetyczne dokładają kropkę nad i.

Ile osób ma świadomość, że te nasze elektrownie do rozruchu i pracy potrzebują gazu? Putin zakręci kurek – to nie predykcja tylko fakt. I będzie ciężko. Nie wiem na ile mamy rezerw gazu lub na ile one wystarczą. To pewnie informacje strategiczne, zastrzeżone, a ja jestem laikiem. Jednak wiem, że nie mamy elektrowni atomowych, które w razie awarii wspomogą rejony z brakiem prądu. Bo chyba nikt się już nie łudzi, że wspomoże nas UE, która stanie sama w obliczu podobnego wyzwania. Jak zawsze, każdy się będzie troszczył o siebie. Historia kołem się toczy. I nikogo niczego nie nauczyła. Czy w 2014/15 Putin odczuł w jakikolwiek realny sposób swoje wejście na Ukrainę? Tłusta Europa Zachodnia pogroziła dobrotliwie palcem i na tym się skończyło. A Putinek, cóż jak malutki chłopiec po prostu – testuje do jakich granic może się posunąć. Tak, jak dziecko wymusza na rodzicach granice swojej suwerenności i czeka kiedy wreszcie mama lub tata powiedzą mu basta, dadzą klapsa, krzykną – zrobią cokolwiek co na powrót przywraca znane mu granice. My – europejczycy, przez małe „e” napisane z całkowitą premedytacją, pozostawiliśmy Putinowi wolną i otwartą drogę do kolejnych aktów złości, tupania nóżkami, rzucania zabawkami. Tylko zabawki, które wreszcie rzuci są o piekło bardziej przerażające niż możemy przewidzieć. A, że rzuci – ze smutkiem i poczuciem bezradności ogromnej, zapewniam. Będąc wierzącą, modlę się o odwrócenie zła. Czy nie za późno dla nas wszystkich?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *