Dzisiaj przyszła do mnie niezwykle miła przesyłka – od kuchareczki Anny-Marii. Z wakacyjnych wojaży Ania przywiozła mi i wysłała pocztą ulubioną przeze mnie, węgierską przyprawę. To niezwykle miłe i bardzo Ci Aniu dziękuję. Jakieś dobre fluidy krążą wokół Ciebie i Twojego bloga 🙂
A wracając do rybnej zupki, jest moją ulubioną – taki zamiennik zwykłego rosołu.
Lekki, aromatyczny z pływającymi kawałkami karpia. Karp koniecznie musi być świeży, części do gotowania użytych nie należy żałować (ogon, reszty z porcjowania). Do tego dużo warzywnej wkładki i oligoceńska woda.
To połowa sukcesu.
A druga ? He he- śmiem twierdzić, że to moje stare garnki w których zupy zawsze się udają .
Patko,pierwszy raz jestem u Ciebie i trafiłam na rybny rosół! Bardzo go lubię i jadam kiedy tylko mogę.
Pozdrowienia.
Tak 🙂 Poczta zadziałała błyskawicznie! Jeszcze raz dziekuję Ci Aniu 🙂
Patko! Dzisiaj?! Wczoraj wysyłałam – wow, no dawno poczta nie zrobiła na mnie takiego wrażenia! Naprawdę! Cieszę się ogromnie! A zupka – bardzo ciekawa!
Pozdrawiam serdecznie!