– GOTUJ SPRYTNIE jak Jamie.
![]() |
Chili wołowe w/g Jamiego |
Chili wołowe w świątecznym klimacie
kawałek wołowiny na tatar (mielonej)
1 czerwona cebula
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka mielonego kminu
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka słodkiej papryki
sól, pieprz
1 listek laurowy
1 papryczka chili
1 puszka pomidorów
1 puszka białej fasoli
garść pomidorków koktajlowych (lub typu cherry)
Najlepiej danie nastawić wieczorem – a kiedy będzie się piec – spokojnie usiąść na kanapie z kieliszkiem czerwonego wina w ręku i dobrym filmem na ekranie. Mięsko spokojnie się piecze, a następnego dnia mamy fantastyczny obiad – wystarczy ugotować ulubiony makaron, ewentualnie dołożyć zielony akcent czyli np. miskę sałaty z sosem vinegret.
Jak do tego dojść?
Nadzwyczaj prosto – zresztą jak zwykle u mnie 😉
1. Wołowinę dopraw odrobiną soli i świeżo mielonego pieprzu – u mnie pieprz trójkolorowy z przewagą czerwonych kulek (proporcje ustalam sama kupując i mieszając pieprz samodzielnie). Mokrymi rękami odrywaj po kawałku mięsa i utocz niewielkich rozmiarów kulki (ich średnica to jakieś 1,5 cm).
2. Cebulę i czosnek obierz, posiekaj na małe cząstki. Papryczkę chili pokrój w plasterki.
Patelnię polej oliwą, wystarczy odrobinę – 1 łyżka, rozgrzej i dołóż cebulę, czosnek, papryczkę chili. Podsmaż chwilę, dodaj sypkie przyprawy czyli: cynamon, paprykę słodką i kmin – wymieszaj ponieważ całość zrobi się gęsta i może przypalić – podlej odrobiną wody (niegazowanej mineralnej lub innej dobrej). Smaż jakieś 10 minut, po tym czasie dorzuć kulki wołowiny, smaż aż przestaną być surowe.
3. Przełóż mięso z sosem do glinianego naczynia do zapiekania – dodaj pomidory z puszki i koktajlowe przecięte na pół, następnie wlej dodatkowo pół filiżanki wody oraz dorzuć listek laurowy. Wstaw naczynie do piekarnika i piecz przykryte około 3 godzin w temperaturze 170 stopni. 20 minut przed upływem tych 3h dodaj do pieczeni osączoną z zalewy białą fasolę, zapiekaj wszystko jeszcze 20-30 minut. Możesz też zostawić w stygnącym piekarniku przez całą noc.
Podawaj – jak ja – na drugi dzień z ulubionym makaronem lub bagietką (zaserwowałam ten sos z czerwonym makaronem – kolor makaron zawdzięczał papryczce – posypanym startym parmezanem).