Malutkie słoiczki, a w nich zamknięte brązowe kapelusiki. Gdyby ktoś zapytał mnie, z czym kojarzy mi się PRL – to odpowiem że właśnie z marynowanymi w słoiczkach grzybkami. Takie grzybki postawione na imieninowym stole, to bo był po prostu hit każdej imprezy. Kiedy tylko się pojawiały (celebra podania), był to sygnał do rozpoczęcia ciągnących się długo dyskusji i opowieści o tym, kto chodzi na grzyby a kto nie i jakie są ulubione rodzaje zbieranych grzybów, jaki był ten największy. Czasami następowała wymiana przepisów. Każda rodzina miała swoje ulubione odmiany, inaczej przygotowywaną zalewę, delikatnie różniące się dodatki i przyprawy.
I co ciekawe, kiedy wczoraj w przerwie na studiach podyplomowych wspomniałam, że wieczorem zamierzam marynować grzyby – scenariusz się powtórzył – rozpoczęły się rozmowy o grzybach 🙂
Rzecz jasna zawsze najbardziej smakować nam będą te zapamiętane z dzieciństwa. Poniżej przepis na marynowane grzybki moich rodziców. Czyli moje ulubione.
Składniki:
grzyby leśne (minimum 1 kg)
gorczyca
1 cebulka
Zalewa:1 szklanka octu, 1 litr wody, 5 łyżek cukru, 1 łyżeczka soli, kilka ziaren pieprzu, ziela angielskiego, listki laurowe
Grzyby bardzo dokładnie czyścimy z igiełek, liści i innych leśnych paprochów. Robaczywe wyrzucamy. Pamiętajcie – brak robaków w korzonku (dziurek) nie zawsze oznacza, że mamy zdrowy kapelusz. Każdy grzyb trzeba koniecznie opłukać pod bieżącą, ciepłą wodą. Zapytacie dlaczego? Po lesie chodzą zwierzęta i nie są mile widziane ich pozostałości.
Większe kapelusze przekroić na mniejsze kawałki, również po to, aby się przekonać czy kapelusz nie jest robaczywy. Grzyby obgotować,co oznacza że musimy zagotować w garnku wodę – ciut posoloną; do niej wrzucić oczyszczone i umyte grzyby na jakieś 5-10 minut. Kiedy pojawią się szumowiny – cierpliwie wszystko usunąć. Grzyby odcedzić.
Cebulę obrać, pokroić na na plasterki.
Przygotować zalewę octową: zagotować wodę, ocet, cukier, sól, ziarna pieprzu, ziele angielskie i listki laurowe. Kiedy zalewa wrze – wrzucić plasterki cebuli, skręcić gaz.
Do wyparzonych, suchych słoiczków dodajemy kolejno:
- ziarenka gorczycy – 1 łyżeczkę na słoik większy, pół – na mniejszy,
- grzyby – wypełniając około 3/4 objętości słoiczka,
- sprawiedliwie rozdzielamy po słoikach wyłowioną z garnka (najlepiej cedzakiem) cebulkę, ziarenka pieprzu, oraz ziele i listki laurowe.
- zalewamy słoiczki wrzącą zalewą,
- od razu zakręcamy pokrywki i natychmiast odwracamy słoiczek do góry dnem, pamiętając, żeby robić to przez ściereczkę – inaczej można się poparzyć,
- zostawiamy w tej pozycji do ostudzenia.
Delektujemy się w dowolnej chwili, można na imieninach, a można też słoiczek komuś podarować.
Smacznego.